Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu...

Wysłane przez: Edyta In: Category 1 On: Komentarz : 0 Hit: 1193

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu….

W moim osobistym rankingu włoskich miast Rzym zajmuje miejsce szczególne: dosłownie zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. W tej chwili, po 20 latach od mojego pierwszego tam pobytu, trudno mi nawet stwierdzić, co konkretnie mnie w nim urzekło. Pamiętam za to doskonale pełnię szczęścia podczas spacerów po Rzymie i poczucie, że jest to najpiękniejsze miasto, jakie widziałam :) I nie zmieniłam zdania do dzisiaj :)

Oczywiście nie jestem odosobniona w moim zachwycie - Rzym jest wszakże jednym z najczęściej odwiedzanych miast na świecie. Wielu z Was pewnie też go odwiedziło i podziela mój zachwyt. Nie będę w tym miejscu powielała informacji dotyczących historii i  zabytków Rzymu, wszyscy zainteresowani znajdą je w przewodnikach napisanych przez znawców tematu. Chciałabym tutaj podzielić się z Wami moją fascynacją tym niesamowitym miastem i tym, na co ja zwróciłam uwagę.

Rzym nie bez powodu zwany jest „Wiecznym Miastem”, istnieje nieprzerwanie od momentu powstania czyli od roku 753 p.n.e. , co jest niewątpliwie ewenement na skalę światową. Podczas niemalże trzydziestu wieków swojej historii przechodził chwile wielkiej chwały, ale też wiele burzliwych i tragicznych okresów:  był gnębiony przez zarazy, które dziesiątkowały ludność,  płonął w pożarach (nota bene jeden z poważniejszych pożarów został podobno wywołany na rozkaz cesarza Nerona) i oczywiście regularnie był obiektem najazdów barbarzyńców, jak i innych mocarstw.  W  VI wieku Rzym przechodził okres swojej największej słabości:  cały Półwysep Apeniński był wyniszczony wojnami, a Rzym dodatkowo zaatakowała malaria.  Liczba mieszkańców spadła wtedy drastycznie do 30 tysięcy. Natomiast w szczytowym okresie swojej świetności, pod koniec istnienia Republiki był największym miastem świata, a liczba jego mieszkańców sięgała 1 miliona, a niektórzy twierdzą nawet, że 2 miliony. Obecni Rzym liczy sobie prawie 3 miliony mieszkańców i jest czwartym co do wielkości miastem w Unii Europejskiej.  

Rzadko się nad tym zastanawiamy, ale Rzym jest znacznie starszy niż Włochy. Półwysep Apeniński zawsze był podzielony, a po upadku Imperium rozpadł się na wiele państw-miast, które znajdowały się pod wpływami innych mocarstw, a także walczyły pomiędzy sobą.  Zjednoczenie Włoch do postaci, która istnieje obecnie nastąpiło dopiero pod koniec XIX wieku, w 1861 roku pod berłem króla Victora Emanuela II, a Rzym został jego stolicą w 1871 roku. Rzym zatem został stolicą Włoch po 25 wiekach swego istnienia :)

Tłumaczy to zapewne niekłamaną dumę ze swojego pochodzenia, którą do dziś prezentują  rodowici Rzymianie. Kto urodził się w stolicy Italii, przedstawiając się, powie najpierw, że pochodzi z Rzymu i dopiero w następnej kolejności poda się za Włocha. Rodowici Rzymianie bardzo chętnie przypominają powiedzenie „Roma – caput mundi” czyli „Rzym – stolica świata”  i niewątpliwie czują się jej synami.  

W moim odczuciu Rzym zachwyca, ale nie onieśmiela :)  Nazywany jest największym muzeum świata na wolnym powietrzu i rzeczywiście podążając ulicami, przecinając place czy przysiadając na fontannach (których w tym mieście jest 2500!) dosłownie chłoniemy historię: zabytki są wszędzie. Można jednak  w Wiecznym Mieście znaleźć także zaniedbane kamienice czy zabałaganione zaułki. Dla wielu osób jest to niedopuszczalne, dla mnie jednak nie jest to wada, ponieważ świadczy o tym, że Rzym jest też miastem, w którym się „normalnie” żyje i mieszka.

Nieodłącznym elementem rzymskiego pejzażu są koty, które stanowią – jak mówi uchwała rady miejskiej – „dziedzictwo kulturowe Rzymu”. Legenda mówi, że koty uchroniły kiedyś Wieczne Miasto przed zarazą wyłapując szczury roznoszące choroby.  Ze statystyk rady miejskiej  wiadomo, że w Wiecznym Mieście mieszka obecnie około 300 tysięcy kotów, z czego 120 tysięcy na ulicach i w starożytnych ruinach.  Rzymianie kochają koty, a miłośnicy zwierząt przynoszą im codziennie jedzenie. W języku włoskim istnieje nawet osobne słowo oznaczające dokarmianie kotów: „gattare” (kot to „gatto”).

Nie będę zbyt oryginalna, gdy powiem, że moją ulubioną budowlą w Rzymie jest Koloseum.  Ten imponujący, antyczny amfiteatr to niewątpliwie najbardziej rozpoznawalna wizytówka miasta.  Dla mnie osobiście jest on miejscem magicznym, ponieważ spośród wszystkich wspaniałych starożytnych budowli,  jest mi najłatwiej wyobrazić go sobie w czasach jego świetności, a co za tym idzie, oczami wyobraźni zobaczyć Rzym w czasach największej potęgi Imperium. Poniżej garść informacji i ciekawostek na temat Koloseum, mam nadzieję, że nie znacie ich wszystkich :): 

- wbrew pozorom nazwa „Collosseo” najprawdopodobniej  nie pochodzi od jego kolosalnych rozmiarów, ale od ogromnego posągu Kolosa Nerona, który stał w pobliżu amfiteatru

-  Koloseum zostało zbudowane w ciągu 10 lat (lata 70-80 n.e.) jako symbol potęgi militarnej Rzymu, a jednocześnie dar cesarza dla ludu rzymskiego

- Koloseum to czterokondygnacyjny amfiteatr w kształcie elipsy, który mógł pomieścić nawet 50 000 widzów. Pod powierzchnią areny miał kilka pięter podziemnych pomieszczeń, w których znajdowały się maszyny i rekwizyty potrzebne do budowania scenografii, a także system podziemnych korytarzy, którymi zwierzęta i gladiatorzy dostawali się na arenę. Koloseum miało też 80 ponumerowanych wyjść umożliwiających bardzo szybką ewakuację (około 6 minut)

-  Koloseum jako miejsce rozrywki ludu rzymskiego było miejscem wyścigów rydwanów, walk gladiatorów, walk z dzikimi zwierzętami, a także bitew morskich (tak, tak, to nie pomyłka)

- szacuje się, że podczas wszystkich „występów” zginęło tam  500 000 ludzi i ponad milion zwierząt

- ostatnie walki gladiatorów odbyły się w 435 roku, a ostatnie igrzyska w 528 roku

- w roku 1349 roku w wyniku trzęsienia ziemi zawaliła się zewnętrzna część południowej ściany nadając amfiteatrowi charakterystyczny wygląd, jaki znamy dzisiaj

- pierwsza droga krzyżowa została odprawiona w Koloseum w 1750 roku przez papieża Benedykta XIV, do dziś w Wielki Piątek odprawiana jest tam droga krzyżowa z udziałem papieża

- w czasach faszystowskich Włoch, przed wybuchem II wojny światowej narodził się pomysł, aby przekształcić Koloseum w…. ogromny, luksusowy hotel. Wojna na szczęście uniemożliwiła realizację tych planów, a po wojnie nikt już do tego pomysłu nie wracał

- w Koloseum panuje niezwykły mikroklimat, który sprawia, że w ruinach można odnialeźć około 350 gatunków roślin, w tym także egzotycznych

-  Koloseum sporadycznie zamienia się w salę koncertową, zaszczytu występowania tam dostąpili: Paul McCartney, Ray Charles, Elton John i Andrea Bocelli

- na uniwersytecie w Sydney powstała niezwykle dokładna replika Koloseum zbudowana z 200 000 klocków LEGO

- Koloseum bierze udział w międzynarodowej kampanii przeciwko karze śmierci. Co roku 30 listopada , podczas ogólnoświatowej akcji #Citiesforlife na murach amfiteatru wyświetla się napis: „Tak dla życia, nie dla kary śmierci”. Jest w tym niewątpliwie coś symbolicznego:  najsłynniejsza arena świata, która przez wieki była miejscem śmierci tak wielu istnień, teraz opowiada się za życiem…

- 7 lipca 2007 roku Koloseum zostało ogłoszone jednym z siedmiu nowych cudów świata

- w VII wieku mnich Beda Czcigodny przepowiedział: „Dopóki istnieje Koloseum, istnieje też Rzym, gdy upadnie Koloseum, upadnie Rzym, a gdy przestanie istnieć Rzym, skończy się świat”…. no cóż, wniosek nasuwa się oczywisty: strzeżmy Koloseum :)

Jest ciągle wiele miejsc, które chciałabym zobaczyć w Rzymie, dlatego nieustająco planuję kolejne, wymarzone wyjazdy Nie dotarłam jeszcze do muzeum poświęconego makaronowi, a jestem pewna, że spodobałoby się tam całej mojej rodzinie (liczę oczywiście na salę degustacyjną i sklep z „pamiątkami”:)) .  Kusi mnie też bardzo, a jednocześnie wzbudza obawy wizyta w restauracji  „La Parolaccia”. Nazwa lokalu to po włosku „przekleństwo” czy „obelga” i sugeruje ona klientom, czego mogą się spodziewać po przekroczeniu progu tego przybytku (można z resztą w ogóle nie dostąpić tego zaszczytu, jeśli gość nie spodoba się kelnerowi). Zasady grzeczności tam nie obowiązują, a posiłek to swoisty spektakl, w którym biorą udział wszyscy obecni. Nie ma tam menu i goście nie decydują o wyborze potraw, jedzą to, co przyniesie im kelner.  Jedzenie ponoć jest znakomite, ale nie da się nim spokojnie delektować, ponieważ goście są co jakiś czas poszturchiwani i obrażani przez przechodzących kelnerów. Po kolacji obsługa lokalu nakazuje gościom odnieść talerze do kuchni.  Wizyta w „La Parolaccia” z pewnością może być świetną zabawą, pod warunkiem, że podejdzie się do tego z właściwym dystansem i oczywiście humorem. Może kiedyś się odważę :)

Podczas każdego mojego pobytu w Rzymie, nieodmiennie,  wrzucam do Fontanny di Trevi monetę, która ma sprawić, że powrócę tam po raz kolejny   (swoją drogą czy wiecie, że każdego roku do Fontanny wrzucane są monety o wartości prawie 700 000 euro?  Pieniądze te są regularnie wyławiane i przekazywane  do Caritasu).  Dla mnie naprawdę „Tutte le strade conducono a Roma” czyli „Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”! (w tym miejscu trzeba jeszcze zaznaczyć, że to bardzo popularne i symboliczne powiedzenie ma dość prozaiczne pochodzenie: Rzym jako stolica Imperium Rzymskiego był rzeczywiście połączony systemem dróg z całym cesarstwem, które umożliwiały sprawne przemieszczanie się wojsk, a także regularne dostawy żywności i innych towarów. Na Forum Romanum znajdował się swego czasu złoty kamień milowy, od którego rozchodziły drogi do wszystkich zakątków ówczesnego świata).

Do zobaczenia w Rzymie :)

Komentarze

Zostaw komentarz

Niedziela Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Piątek Sobota Styczeń Luty Marzec Kwiecień Maj Czerwiec Lipiec Sierpień Wrzesień Październik Listopad Grudzień