Filmy włoskie

Wysłane przez: Edyta In: Category 1 On: Komentarz : 0 Hit: 374

Kilka miesięcy temu postanowiłam napisać artykuł o „filmach włoskich”. Jednak jak tylko zaczęłam zgłębiać temat, okazało się, że filmów tych jest tak dużo i są tak różne, że nie sposób umieścić ich w jednym artykule.

Podzieliłam zatem filmy „włoskie” na 2 kategorie: filmy produkcji włoskiej i filmy zagraniczne.

Najpierw powstał artykuł Filmy z Włochami w tle, w którym pisałam o filmach zagranicznych (głównie produkcji amerykańskiej), które traktowały Włochy jako swego rodzaju tło do rozgrywających się w filmie historii.  Tak, jak pisałam wcześniej, zagraniczne produkcje to najczęściej komedie romantyczne lub filmy sensacyjne, gdyż te gatunki filmowe wiele zyskują, jeśli akcje umieści się w pięknych okolicznościach przyrody.

Dzisiaj zamierzam przedstawić Wam swoją subiektywną listę filmów produkcji włoskiej, które zyskały szerszy rozgłos i są znane nie tylko we Włoszech, ale także na świecie. Powtórzę to, co napisałam wcześniej: filmy te w mojej ocenie mają zupełnie inny ciężar gatunkowy. Są to najczęściej filmy obyczajowe lub dramaty mierzące się z realnymi problemami. Włochy nie są tam idealizowane, ponieważ są naturalnym miejscem życia bohaterów, a bohaterowie nie są przede wszystkim Włochami, tylko po prostu ludźmi, którzy borykają się z problemami i przeżywają różne historie. 

Moja subiektywna lista nie zawiera wszystkich klasyków gatunku. Nie ma na niej chociażby „Maleny” z Moniką Bellucci i muzyką Ennio Morricone czy zdobywcy 3 Oscarów, filmu Roberta Benigni’ego „Życie jest piękne”. No cóż, niektóre filmy, pomimo światowej sławy, nie przemówiły do mnie, musicie mi to wybaczyć.

Oto moja lista w porządku chronologicznym: 

SŁODKIE ŻYCIE (LA DOLCE VITA) - 1960

Film Federica Felliniego to niewątpliwie jeden najgłośniejszych filmów w dziejach kina włoskiego i chyba specjalnie przedstawiać go nie trzeba. 

Kiedy myślimy o tym filmie, natychmiast oczom naszym ukazuje się kultowa scena: blond piękność – amerykańska aktorka grana przez Anitę Ekberg - kąpiąca się w Fontannie di Trevi.

Ale historia zagubionej seksbomby jest jedną z wielu opowiedzianych w filmie i niestety wszystkie są smutne, a niektóre nawet tragiczne. Wszystkie wątki spina główny bohater: dziennikarz i playboy Marcello, w którego wcielił się niezapomniany Marcello Mastroianni. 

Dziennikarz goni za utraconą miłością, jest rozdarty pomiędzy plotkarskim dziennikarstwem, które uprawia z sukcesem, a wyższą literaturą, o której marzy… Obraca się w środowisku bogatych mieszkańców Rzymu, którzy stanowią dziwaczną plejadę postaci wiodących nocne życie.  Wszyscy gonią za blichtrem i obłudą „słodkiego życia”, chociaż nie wydaje się, aby to dawało im szczęście. Dzieje się tak być może dlatego, że poważne, prawdziwe życie jest dla nich za trudne.

Film wszedł do kanonu klasyki światowego kina i z pewnością jest godny obejrzenia. Mimo upływu czasu (film ma obecnie 63 lata!)  wydaje się nadal boleśnie aktualny.

KINO PARADISO (CINEMA PARADISO) – 1988

Film opowiada historię znanego włoskiego reżysera, który wraca pamięcią do swoich dziecięcych lat spędzonych w niewielkim sycylijskim miasteczku. 

Mały Toto jest zauroczony kinem i całe dnie spędza w kinie parafialnym „Paradiso”.

Wspólna pasja zbliża do siebie chłopca i operatora i mimo dużej różnicy wieku rodzi się między nimi niezwykła przyjaźń.

Film pokazuje fantastyczne początki kina, kiedy było ono prawdziwą magią, oknem na świat i jedyną rozrywką, szczególnie w małym, prowincjonalnym miasteczku. Film jest bardzo ciepły, a postacie wzbudzają wiele sympatii. Pozycja obowiązkowa dla miłośników kina 

Film zdobył Oscara i Złoty Glob  za najlepszy film zagraniczny, a także wiele innych nagród.

LISTONOSZ (IL POSTINO) – 1994 

Ten film to prawdziwa perełka nie tylko na mojej krótkiej liście włoskich filmów, ale także w światowej kinematografii.

Akcja filmu dzieje w latach 50-tych na małej wyspie Procida na południu Włoch. Jest to historia Maria, prostego syna rybaka, który zostaje zatrudniony jako prywatny listonosz Pabla Narudy, wybitnego chilijskiego poety i komunisty, któremu Włochy udzielają azylu politycznego. Między poetą a listonoszem rodzi się przyjaźń, a Mario odkrywa w sobie wielkie zamiłowanie do poezji. 

Jest to piękny, subtelny film o miłości, o przyjaźni o poezji. O przeciętnym człowieku, który chce wznieść się ponad przeciętność i ograniczenia, które nakłada na niego otaczająca go rzeczywistość. O tym, jak ludzie z zupełnie innych światów mogą się porozumieć, jeśli tylko otworzą się na siebie. I o tym, jak wielki wpływ może mieć jeden człowiek na drugiego człowieka i całe jego życie. 

Siłą filmu są aktorzy, przede wszystkim odtwórca tytułowej roli listonosza – neapolitański aktor Massimo Troisi. Zachwyca również muzyka i zdjęcia.  

Film został doceniony zarówno przez krytyków, jak i publiczność, otrzymał liczne nagrody, w tym 5 nominacji i 1 Oscara za ścieżkę dźwiękową. 

Z filmem wiąże się bardzo tragiczna i smutna historia. Grający Główną rolę Massimo Troisi od dzieciństwa chorował na serce. Tuż przed rozpoczęciem zdjęć jego stan bardzo się pogorszył i przeszedł bardzo poważną operacje kardiologiczną, po której okazało się, że konieczny jest jak najszybszy przeszczep serca. Film „Listonosz” był jednak na tyle ważny dla aktora, że postanowił on najpierw nakręcić film, a dopiero potem poddać się operacji. Zdjęcia rozpoczęły się jesienią 1993 roku i trwały 11 tygodni. Stan aktora pogarszał się z każdym dniem, mógł przebywać na planie tylko godzinę dziennie. Zdjęcia były organizowane stricte pod jego stan zdrowia i możliwości. Dodatkowo został zatrudniony dubler, który zastępował Massimo Troisi w ujęciach od tyłu, lub z daleka. Wieczorem tego samego dnia, kiedy zdjęcia zostały ukończone, aktor miał kolejny zawał serca i zmarł. Miał 41 lat. Włoskie gazety pisały wówczas, że aktor dosłownie oddał życie za „Il Postino”

Film naprawdę mnie urzekł, jest ciepły i wzruszający. Ma w sobie jakąś trudną do określenia magię, niewiele słów, niewiele aktorów, a jednak ogrom emocji. To jeden z tych filmów, które pozostają w pamięci na długo.

Gorąco polecam!

KILKA SŁÓW O MIŁOŚCI (MANUALE D’AMORE) – 2005

Film z pewnością nie należy do wybitnych dzieł włoskiego kina, jednak nie przez przypadek znalazł się na mojej liście. Jest to komedia w reżyserii Giovanni’ego Veronesi z doborową obsadą współczesnych, włoskich aktorów: Margherity Buy, Carla Veronesi i Luciany Littizzetto.  

W 4 osobnych epizodach, przez pryzmat 4 par poznajemy tajniki faz miłości: zakochania się, kryzysu, zdrady i porzucenia. Film ma swoje słabsze i lepsze momenty, ale generalnie zawiera dużą dawkę emocji i typowej dla Włochów ekspresji. Wywołuje uśmiech, a czasem śmiech (jak chociażby moja ulubiona scena kłótni sfrustrowanego lekarza z ciętą na mężczyzn policjantką w korku w centrum Rzymu).

„Manuale d’amore” cieszył się tak dużą popularnością, że po dwóch latach nakręcono drugą część, a po kolejnych czterech – część  trzecią. Film znalazł się na mojej liście, ponieważ doskonale reprezentuje współczesne, lekkie, łatwe i przyjemne kino włoskie. Jest to typowy film, który ogląda się dla dwugodzinnej przyjemności. Musimy pamiętać, że nie wszystkie włoskie filmy to dzieła sztuki i istnieje mnóstwo tego typu filmów.

Oglądałam ten film kilka razy, za każdym razem dobrze się bawiłam. Jeśli lubicie komedie i podoba Was się włoski temperament – polecam.

MINE VAGANTI. O MIŁOSCI I MAKARONACH – 2010

Film w reżyserii Ferzana Ozpetka jest moim absolutnym numerem 1.

Od razu na wstępie zaznaczę, że Ferzan Ozpetek jest z pochodzenia Turkiem, ale jako 17-letni chłopak przeniósł się do Rzymu, tam już pozostał i tam kręci niszowe, włoskie filmy.

„Mine Vaganti” to jeden z jego najbardziej znanych i niewątpliwie „najlżejszy” film. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy jest to komedia czy dramat, a może romans?... W każdym razie już pierwsze sceny wprowadzają widza w gorący klimat włoskiego południa (CIEKAWOSTKA: film był kręcony w Lecce i w 2010 roku Ferzan Ozpetek otrzymał honorowe obywatelstwo tego miasta).

Bohaterem filmu jest bogata, wielopokoleniowa włoska rodzina Cantone z tradycyjnym, patriarchalnym podziałem ról. Wszyscy członkowie tej rodziny są niezwykle barwni, ekscentryczni i jak na „temperamentnych” południowców przystało targani namiętnościami. Wszyscy skrywają jakieś tajemnice. W tej rodzinie nic nie jest takie, jakby mogło się wydawać, a jednak wszyscy jej członkowie utrzymują pozory szczęścia.

Film ogląda się jak sztukę sceniczną: postaci momentami wydają się przerysowane, a niektóre sceny zbyt teatralne. Nie brakuje za to błyskotliwych dialogów i wspaniałych scenerii włoskiego południa stanowiących tło do rozgrywających się w filmie historii.

Oglądałam ten film wiele razy i zawsze jest to dla mnie ogromna przyjemność. Wydaje mi się, że jest to ten rodzaj filmu, który albo totalnie zauroczy widza (tak, jak mnie), lub zupełnie się nie spodoba. Żeby to jednak stwierdzić, trzeba go obejrzeć, do czego bardzo gorąco Was zachęcam.

WITAJ NA POŁUDNIU (BENVENUTI AL. SUD) – 2010

 &  WITAJ NA PÓŁNOCY (BENVENUTI AL. NORD) – 2012

Postanowiłam napisać o tych dwóch filmach razem, ponieważ stanowią one niewątpliwie pewną całość. 

Obydwa filmy to przezabawne komedie, w których mieszkaniec jednej części Włoch jest zmuszony przenieść się do pracy na drugi kraniec włoskiego buta. Wiąże się to oczywiście z przerażeniem i potężną traumą dla delikwenta, który nagle zostaje wyrwany ze swojego, dobrze znanego środowiska i przeniesiony do zupełnie innej rzeczywistości, której kompletnie nie zna, a jednak ma o niej jak najgorsze zdanie. 

W pierwszym filmie mieszkaniec z północnej Italii przenosi się na południe, a w drugim południowiec niechętnie rusza na północ. Po początkowym szoku okazuje się jednak, że mieszkańcy drugiego krańca ojczyzny nie są tacy źli i nawet jeśli ich styl życia i postrzegania świata jest nieco odmienne, to mają mnóstwo innych zalet.

Obydwa filmy wyśmiewają stereotypy pokutujące wśród Włochów. Prawdą jest, że Półwysep Apeniński ciągnie się na długość 1100 km, a zatem mieszkańcy północnych prowincji więcej mają wspólnego z Austriakami, a południowcy z Sycylijczykami, niż z sobą nawzajem. Nie jest też tajemnicą, że nie darzą się wzajemnie zbytnią sympatią, ale może to wynikać z faktu, że tak naprawdę po prostu się nie znają. 

Myślę, że filmy te są najbardziej zrozumiałe i w związku z tym śmieszne dla samych Włochów, ponieważ to oni znają najlepiej stereotypy, a zatem są w stanie wychwycić wszystkie niuanse i smaczki.

Ja osobiście bardzo lubię obydwie te komedie z delikatnym wskazaniem na pierwszą z nich ze względu na zabawniejszą i bardziej malowniczą scenerię włoskiego południa. Poza samą rozrywką, można powiedzieć, że filmy mają pewną wartość edukacyjną (szczególnie dla obcokrajowców): pokazują, jak bardzo zróżnicowane są Włochy i sami Włosi.

WIELKIE PIĘKNO (LA GRANDE BELLEZZA) – 2013

Film ten w 2014 roku otrzymał Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny, a reżyser Paolo Sorrentino został okrzyknięty „nowym Fellinim”.

Rzeczywiście, w filmie unosi się duch Felliniego, główny bohater, jego nocny tryb życia i jego rozterki do złudzenia przypominają Marcella ze „Słodkiego Życia”. No i Rzym, który jest nie tyle tłem, co równoprawnym bohaterem opowieści.  

Film opowiada historię Jepa Gambardella (w tej roli doskonały Toni Servillo), autora jednej uznanej książki, a obecnie dziennikarza, którego poznajemy w pierwszej scenie imprezy z okazji jego 65 urodzin. Jest przystojny, elokwentny, czarujący, a zatem pomimo dojrzałego wieku, nadal jest królem rzymskiej śmietanki towarzyskiej. Uczestniczy w szalonych, całonocnych imprezach, ogląda dziwaczne, eksperymentalne przedstawienia, otacza się wspaniała sztuką Wiecznego Miasta i toczy intelektualne dysputy z przyjaciółmi. Wszystko to jednak tchnie pustką, którą coraz mocniej odczuwa Jep. Próbuje zatem wyruszyć w duchową podróż w poszukiwaniu wielkiego piękna.

Oglądnęłam ten film dwukrotnie, za każdym razem zauważając nowe rzeczy. Przeczytałam też wiele recenzji, od pełnych zachwytu po bardzo krytyczne, zarzucające filmowi tendencyjne i jednostronnie negatywne pokazanie Rzymu i jego elit. Film bardzo mi się podoba, aczkolwiek gubię się w interpretacji wszystkich niuansów i metafor w nim zawartych. Z pewnością jest wart obejrzenia, szczególnie dla miłośników Włoch i Rzymu.

Tak, jak poprzednio, i tym razem przygotowując się do napisania tego artykułu, przeniosłam się na tydzień do Włoch. I nawet, jeśli była to wycieczka tylko za pośrednictwem szklanego ekranu, sprawiła mi ogromną przyjemność :)

Komentarze

Zostaw komentarz

Niedziela Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Piątek Sobota Styczeń Luty Marzec Kwiecień Maj Czerwiec Lipiec Sierpień Wrzesień Październik Listopad Grudzień